Wielka hałda zrąbków drewna zalega na parkingu obok wieży widokowej i zbudowanej dla turystów altany w Orchówku. Stertę usypano tuż przy starorzeczu Bugu, bodaj w najbardziej urokliwej części wsi, którą w sezonie odwiedzają spragnieni pięknych widoków turyści. - Tak reklamuje się gmina turystyczna Włodawa - ironizują mieszkańcy.

Problem z wiórami szpecącymi turystyczną część Orchówka widzą nie tylko mieszkańcy, ale i przyjezdni. Dwa tygodnie temu miejsce to odwiedziła grupa turystów z Niemiec. - Kiedy zobaczyli, co zalega na parkingu, nie kryli oburzenia -mówi jeden z mieszkańców. - Pokazywali na zrąbki i kręcili głowami, a po chwili odjechali - dodaje nasz rozmówca.

Teren, na którym składowane są wióry, należy do wspólnoty gruntowej z Orchówka. Wyłożony betonowymi płytami parking i prowadząca do niego droga są systematycznie niszczone przez ciężki sprzęt, który zrąbki dowozi. Wielu mieszkańców tej miejscowości obawia się, że jeżeli tak dalej pójdzie, ciężarówki doszczętnie zniszczą i drogę, i plac. Ich interwencje w tej sprawie u sekretarza gminy Andrzeja Kratiuka nie przyniosły jednak żadnego rezultatu. - Składowisko na terenie wspólnoty urządził jeden z lokalnych przedsiębiorców, który wycinał zakrzaczenia nad Bugiem - mówi Kratiuk. - Teraz ma on trudności ze zorganizowaniem transportu, ale będziemy się starać, aby problem usunąć możliwie szybko - dodaje sekretarz. Jednocześnie podkreśla, że ani w Urzędzie Gminy, ani jego jako członka zarządu wspólnoty nikt o pozwolenie na składowanie wiórów w tym miejscu nie pytał.

Ręce rozkłada także Tadeusz Sawicki, wójt gminy. - Ponieważ to teren należący do wspólnoty gruntowej z Orchówka, wszelkie decyzje o jego przeznaczeniu podejmuje jej zarząd - twierdzi Sawicki. - Rzeczywiście wygląda to bardzo brzydko, ale w tej sprawie niewiele możemy zdziałać. Będziemy sprawę monitowali i pomożemy wyegzekwować usunięcie tego składowiska, ale tylko w przypadku, gdy wspólnota wyrazi swoją zgodę - mówi wójt.

Mimo starań mieszkańców wióry ciągle blokują parking. Okazało się również, że ustną zgodę na ich składowanie w tym miejscu wydał, z nikim się nie konsultując, przewodniczący wspólnoty Andrzej Korneluk. - A niby gdzie miałby on je trzymać? - spytał tylko oburzony. Z przedsiębiorcą, który usypał hałdę, nie udało się nam skontaktować, mimo wielu prób.